top of page
Szukaj

Niebezpieczna zabawa w Stwórcę

  • Zdjęcie autora: Krzysztof Klejnowski
    Krzysztof Klejnowski
  • 28 paź
  • 6 minut(y) czytania

O odpowiedzialności, krasnalach i gitarze z łyżki.

Mechanizm rekomendowania treści podsunął mi ostatnio Julię Wieniawę, która promowała swój koncert we Wrocławiu robiąc prostą grę miejską dla swoich obserwatorów. Wrzuciła krótkie wideo, w którym wręcza bilety na swój koncert wrocławskim krasnalom. Kto pierwszy znajdzie odpowiedniego krasnala z biletem, zgarnia wejściówkę na koncert. Prosta i fajna zabawa dla zaangażowanych fanów Julii. Zawsze lubiłem wrocławskie krasnale. Wyróżniają to miasto z tłumu i są bardzo wdzięcznym obiektem turystycznym. Z kilkoma z nich mam bardzo osobistą relację. Jestem dumnym ojcem, no może ojcem chrzestnym, trzech krasnoludków, które zawsze chętnie zagrają dla Ciebie koncert na ulicy Marszałka Józefa Piłsudskiego pod numerem 28 przy sklepie muzycznym Riff. Chcesz się dowiedzieć jak się stawia własnego krasnala we Wrocławiu? Nie mów nic więcej. Dzisiaj zabawimy się w stwórcę!

Na początku było słowo i pomarańczowe krasnale na murach

Skąd w ogóle wzięły się krasnale we Wrocławiu? Co prawda bardziej zasadne byłoby pytanie, kiedy ludzie osiedlili się na terenach należących do krasnali, ale żeby nie rozgrzebywać tego sporu na nowo, uznajmy ogólnie obowiązującą wersję, że to my je tu zaprosiliśmy. Pierwszy oficjalny krasnal we Wrocławiu stanął w roku 2001. Był to Papa Krasnal na ulicy Świdnickiej i stanowi pamiątkę po działaniach Pomarańczowej Alternatywy. Była to grupa, która przy użyciu absurdu i ośmieszania walczyła z PRLowskim systemem. Wszędzie tam, gdzie władza zamalowywała hasła wolnościowe wypisane na murach, Pomarańczowa Alternatywa rysowała krasnoludka w pomarańczowej czapce. Dlaczego? Bo przecież poważny milicjant nie zamknie Cię za szerzenie krasnoludkowej propagandy. To by było śmieszne. Tak krasnoludki stały się wrocławskim symbolem pokojowych dążeń wolnościowych.

Ma zupełnie inny charakter niż kolejne wrocławskie krasnale
Ma zupełnie inny charakter niż kolejne wrocławskie krasnale

Papa Krasnal był dopiero pierwszym krasnalem, ale w 2005 roku miasto poszło o krok dalej i postanowiło zrobić ich więcej, a potem wykorzystać jako narzędzie promocji miasta. Przynajmniej taka jest wersja oficjalna, bo nietrudno się domyślić, że to wielopoziomowa intryga krasnali, które szykują się do odzyskania swoich ziem i zbudowania państwowości na arenie międzynarodowej. To im chwilę zajmie, ale mają czas, bo krasnoludki żyją średnio po 300-400 lat. Populacja krasnali szybko się zwiększyła. Na dzień dzisiejszy (2025 r), jest ich już 1170. Wiele z nich powstało z inicjatywy marek i firm, które szybko dostrzegły w krasnalach potencjał marketingowy. To sytuacja win-win, w której miasto zyskuje kolejne mini atrakcje turystyczne, a marki mogą budować wizerunek i zwracać uwagę przechodniów na swoje usługi. To dużo lepsza reklama niż zaśmiecający krajobraz baner. Nie wynaleźliśmy więc koła na nowo, ale podczas realizacji postarałem się, żeby nasz krasnal, a raczej zespół krasnali był wyjątkowy.

Z wosku i łez, z prochu i ziemi

Pomysł jest, ale jak takiego krasnala zrobić? Jest jeden człowiek, który może Ci pomóc. To Naczelny Krasnalista Wrocławia, Pan Tomasz. W sieci można łatwo znaleźć jego nazwisko, ale ja nie jestem pewien jaki stosunek do sławy ma pan Tomasz, więc niech pozostanie przedstawiony jedynie z imienia. To on stworzył większość wrocławskich krasnoludków. Ma glejt od miasta, który upoważnia go do ich produkcji i stawiania, o ile tylko masz zgodę zarządcy nieruchomości, bądź jesteś jej właścicielem. To artysta rzeźbiarz, który projektuje i tworzy w zaciszu swojego mieszkania. Skoro wiesz już „kto”, to czas na najżmudniejszą część projektu, czyli ustalenia. Po wymianie wielu maili, doprecyzowaniu pomysłu, ustaleniu ceny i oczywiście podpisaniu umowy Pan Tomasz zaprosił mnie do siebie do Wrocławia, mówiąc, że dobrze by było, jakbym jednak przyszedł i zobaczył co możemy zrobić. I tu zaczyna się prawdziwa krasnoludzka magia. W pracowni Pana Tomasza można poczuć się jak w innym świecie. Wszędzie stoją porozstawiane woskowe krasnale, jakieś części ciała, tam głowa, tu ręka, na ścianach projekty, obrazy. Okazuje się, że uniwersum Pana Tomasza to nie tylko krasnale. Gdzie niegdzie chowa się wróżka, a z szafy spogląda na mnie smok! Wszędzie stoją puszki z jakimiś maziami i narzędzia. Widać, że tu się pracuje. I to nie nad byle czym. Tu się tworzy życie! Krasnale są odlewane z brązu, a do odlewu potrzebna jest forma. Aby taką formę stworzyć, pan Tomasz musi wpierw dokładnie zaprojektować krasnoludka z wosku. Obudowuje szkielet tworzywem, a efektem jest woskowy krasnal 1:1 taki jak ten, który finalnie stanie na mieście. Dokładnie tak, jak robił to Prometeusz z ludźmi, tylko że on użył gliny. Ciekawe, czy pan Tomasz też dodaje do swoich krasnali łez? Tego mi nie zdradził. Wyglądają na wesołe, więc chyba nie.

Projekt pana Tomasza
Projekt pana Tomasza

Po długiej rozmowie o naszym projekcie Pan Tomasz zadał mi z pozoru proste pytanie. Dotyczyło instrumentów muzycznych, na których mają grać krasnale.


Czy dajemy krasnoludkom zminiaturyzowane wersje normalnych instrumentów, czy mają mieć prowizoryczne instrumenty zrobione z ludzkich przedmiotów codziennego użytku?

Chodzi o to, czy krasnal ma mieć normalną gitarę dostosowaną do swojego rozmiaru, czy gitarę zrobioną chałupniczo np. z grzebienia połączonego z łyżką. I jest to proste pytanie, na które dość szybko odpowiedziałem. Mają mieć normalne instrumenty. W końcu promują sklep muzyczny, gdzie sprzedajemy instrumenty, a nie łyżki i grzebienie. Jednak to pozornie proste pytanie zostało ze mną na dłużej, bo okazało się, że niesie w sobie ukryty ciężar.

Łyżka i grzebień - cywilizacja czy niewolnicy?

No bo pomyśl. Odpowiedź na to pytanie to ogromna odpowiedzialność. Decydujesz w ten sposób o kształcie całej cywilizacji krasnali. Mój wybór normalnych instrumentów sugeruje, że krasnoludki to rozwinięte społeczeństwo, które ma zaawansowane zdolności produkcyjne. Te nie byłyby możliwe do wytworzenia bez długiego czasu pokoju i stabilnego wzrostu. Prawdopodobnie mają role społeczne, specjalizacje zawodowe, a co z tym idzie jakieś władze i strukturę. Wybór łyżki i grzebienia niesie za sobą o wiele mroczniejsze konsekwencje. Bo oto krasnoludki mają potrzebę tworzenia muzyki, ale nie są w stanie stworzyć normalnych instrumentów. Powiesz, że nic dziwnego, może są prymitywne, ale gdyby tak było, to grałyby na jakichś bębenkach, prostych fletach czy innych instrumentach, które kojarzymy z cywilizacjami nierozwiniętymi. A one usilnie próbują mieć gitarę i starają się ją odtworzyć dysponując ograniczonymi zasobami. Ewidentnie musiały kiedyś mieć normalne instrumenty, ale w wyniku jakichś strasznych wydarzeń utraciły je. Przepadła też wiedza jak je robić, albo aktualnie nie mają możliwości do ich stworzenia. Dlaczego? Być może przegrały jakąś wojnę i są teraz zniewolone? Może każdy dzień jest dla nich walką o podstawowe zasoby. Może nie pamiętają już swojego życia sprzed dnia sądu? Jest wiele możliwości. Znając skłonności ludzi do kolonizacji obawiam się najgorszego. Jedno pytanie, a taki ciężar. Cieszę się, że wybrałem dla nich normalne instrumenty i spokojne życie. Nie wiem czy wosk może być toksyczny. Wydaje mi się, że nie, ale chyba przy jego spalaniu wydzielają się szkodliwe substancje. Może dla kogoś nieprzyzwyczajonego do takiego stężenia wosku w powietrzu jak w pracowni Krasnalisty to było za dużo, i stąd miałem potem takie myśli.

Iskra życia

Na tym etapie wszystko zostało ustalone, pozostało więc tylko czekać (dobrych parę miesięcy), aż krasnale będą gotowe. Trochę trwa, zanim rozgrzany mosiądz tchnie życie w bezduszne formy. Warto było czekać, bo nasze krasnale wyszły super! Przyznam, że to jeden z najbardziej satysfakcjonujących projektów marketingowych, jakie stworzyłem. Mam nadzieję, że nasz zespół długo będzie cieszyć turystów i rodzimych mieszkańców Wrocławia. Pan Tomasz przestrzegał, że kradzież krasnali to realne zagrożenie, dlatego zamontowaliśmy je w ciężkim głazie. Oczywiście dla chcącego nic trudnego, ale są przynajmniej dobrze zabezpieczone przed przygodnymi rabusiami, którzy za dużo wypili.

Ja i moje krasnale
Ja i moje krasnale

No dobra, ile to kosztuje?

Jak możesz pytać, przecież każde życie jest bezcenne! Mógłbym też odpowiedzieć, że to “zależy”, bo nasze krasnale miały różnej wielkości instrumenty i o ile gitara to przedmiot stosunkowo nieduży, to na pianino i perkusję poszło sporo dodatkowej pracy i materiałów. Jest jeszcze kwestia inflacji, bo najprawdopodobniej ceny krasnali rosną, tak jak wszystko, ale nie zostawię Cię bez podania konkretnej kwoty. Postawienie jednego krasnala we Wrocławiu to koszt około 8-12 tys. zł netto (stawki z 2023 r.). Jeśli to będzie prosty projekt z niedużymi akcesoriami, to będziesz bliżej dolnej granicy widełek. Jeśli nie, to licz się z większym wydatkiem.

Krasnale jakie pamiętam

Powiem szczerze, że krasnoludki mnie trochę przerażają. Mają w sobie coś niepokojącego. Jestem pewien, że mam tak przez książkę „Skrzaty” autorstwa Wila Huygena. To taki atlas przybliżający życie skrzatów. W ogóle może nie powinienem stawiać znaku równości między skrzatami i krasnoludkami? Może to jest obraźliwe? Nie wiem, nie było o tym w tej książce, ale krasnale z Wrocławia wyglądają dokładnie tak, jak te ze „Skrzatów”, więc zaryzykuję notę dyplomatyczną z ambasady Krasnoludków. Książka ta miała wybitne ilustracje. Wybitne, ale nie piękne. Obrazki były jakoś nieprzyjemnie naturalistyczne. Krasnale miały czerwone nosy i policzki jakby ciągle piły. Wszystkie krasnale były otyłe. Domki były ciasne, zagracone i wręcz czuło się nieprzyjemny zapach, jaki musiał w nich panować. Ale przede wszystkim chodziło o trole. Patrz na niego!

ree

Jak niby miałbym się go nie bać mając parę lat?! Jego obraz chyba rzucił się cieniem na całą społeczność krasnali i podświadomie utożsamiam jedno z drugim. Jeśli jesteś milenialsem, to może też pamiętasz tę książkę? Podobała Ci się czy masz podobne odczucia? Ja ją mimo wszystko lubiłem. Trochę tak jak lubi się horrory.

Znajdź swojego ulubionego krasnala

Na koniec mam dla Ciebie zadanie. Następnym razem, jak będziesz we Wrocławiu przypatrz się krasnalom. Większość z nich ma normalne przedmioty w zminiaturyzowanych wersjach, ale część z nich faktycznie trzyma prowizoryczne kopie naszych rzeczy. Czy istnieje jakiś podział wewnątrz krasnali? Część korzysta z dóbr jak my, a inne są im podległe? Chyba nie chcę o tym dłużej myśleć. Więc może ty też się nie zastanawiaj tylko odwiedź moje Riffusie. Zawsze chętnie zagrają dla Ciebie koncert (to taka metafora, nie mają wbudowanej pozytywki).

Podobał Ci się ten tekst? Masz coś do dodania? Śmiało dodaj swój komentarz, żeby rozpocząć dyskusję. A jeśli chcesz więcej, to zapraszam Cię do dołączenia do mojego newslettera, w którym znajdziesz więcej moich treści, które nie pojawiają się na stronie.


Komentarze


bottom of page